twoich. Coś ty za jeden, że śmiesz opierać się mojej woli? Precz! Skragga, zabij ją! Hej straż, wziąć mi tych ludzi!
Na ten rozkaz zbrojni ludzie wybiegli z za chaty, zdążając spiesznie ku nam.
Sir Henryk, Good i Umbopa, uszykowali się obok mnie i podnieśli strzelby.
— Stójcie — krzyknąłem śmiało, chociaż w tej chwili serce zamierało mi w piersiach — my, ludzie biali z gwiazdy, rozkazujemy wam. Jeden krok jeszcze, a zagasimy słońce i pogrążymy kraj w ciemnościach. Zobaczycie, co my możemy!
Ta groźba poskutkowała; żołnierze zatrzymali się, a i Skragga stanął przed nami z podniesioną włócznią.
— Wierzcie mu, wierzcie temu kłamcy — piszczała Gagoola — on zagasi słońce, jako lampkę. Niechaj zagasi, a dziewczynę ocali. Tak, niech zagasi, bo inaczej zginie z nią razem, on i wszyscy jego.
Spojrzałem na słońce i ku niewysłowionej mojej radości, ujrzałem cień niewyraźny na krawędzi jego świetlanej tarczy.
Podniosłem więc rękę ku niebu, toż samo uczynili moi towarzysze i wszyscy trzej głosem, jak można najuroczystszym zaczęliśmy deklamować ustęp z jakiegoś poematu. Sir Henryk prze-
Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/197
Ta strona została przepisana.