Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/205

Ta strona została przepisana.

— Dobrze więc. Odwróćcie teraz wasze głowy i zobaczcie, jak wysłańcy Twali opuszczają miasto, dążąc na wschód, zachód, północ i południe, by zebrać wielką armię i przyjść tu zabić mnie i pomordować was i tych moich przyjaciół. Jutro albo pojutrze przyjdzie on ze wszystkimi tymi, którzy pozostaną mu wierni. Wówczas to przekonam się, kto jest naprawdę zemną. Idźcie więc do chat waszych i gotujcie się do boju.
Nastąpiła chwila milczenia, a potem na znak dany przez jednego z wodzów, zabrzmiało potężne, przeciągłe “Koom!” mające być oznaką uznania Ignosiego za króla i wojownicy batalionowi zaczęli opuszczać plac.
W pół godziny później zebraliśmy się na naradę wojenną, w której brali udział wszyscy dowódzcy oddziałów. Oczekiwaliśmy lada chwila ataku w znacznej sile. Z naszego wzgórza widzieliśmy doskonale szykujące się wojsko i posłańców, przebiegających w różnych kierunkach, zapewne w celu zgromadzenia nowych sił zbrojnych.
Nasza armia liczyła około dwudziestu tysięcy ludzi, stanowiących najlepsze w kraju oddziały. Twala według obrachunku Infadoosa i wodzów mógł mieć wówczas w samem Loo od trzydziestu do trzydziestu pięciu tysięcy żołnierzy zupełnie mu oddanych, a około południa nastę-