Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/212

Ta strona została przepisana.

doos. W Loo panował już ruch niezwykły; pojedyńcze oddziały królewskiego wojska zapędzały się aż pod nasze forpoczty.
Wstaliśmy więc i zaczęli się szykować do boju. Metalowe koszulki okazały się nieocenionej dla nas wartości i za dar ten niekłamanie byliśmy wdzięczni. Ale sir Henryk, by nie robić rzeczy przez pół, od stóp do głów przystroił się jak prawdziwy wojownik kukuanański. „Wśród Kukuanasów bądź Kukuanasem,“ mówił okrywając połyskującą stalą swoje szerokie ramiona. Pod szyją zapiął lamparcią skórę, do czoła przytwierdził kitę z piór czarnego strusia, a w pasie przewiązał się wspaniałą „moochą“ z białych wolich ogonów, na nogi wdział sandały, w rękę ujął ciężki topór, którego rękojeść zrobiona była z rogu nosorożca; na ramię włożył tarczę żelazną, pokrytą skórą z białego wołu, a przepisana ilość „tollas“ czyli noży do rzucania służących, dopełniła jego uzbrojenia, do którego wszakże dodał jeszcze europejski rewolwer. Dziki ten strój, dostarczony mu w całości przez Infadoosa, dziwnie dobrze pasował do jego postawy fizycznie przepysznie rozwiniętej. A kiedy stanął obok Ignosi tak samo przybrany, przyznać musiałem, żem piękniejszych od nich ludzi nie widział. Ani ja, ani Good tak wspaniałą postacią nie mogliśmy się poszczycić; koszulki stalowe o wiele by-