Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/221

Ta strona została przepisana.

króla wtanowić w wojnie; ale powiedz nam także, co ty myślisz, Makumazahu, ty, który czuwasz w nocy, i ten którego oko jest przezroczyste.
— A cóż tu myślisz, Ignosi? — zapytałem:
— Nic, mój ojcze — odpowiedział nasz niedawny sługa, który teraz przybrany z całą wspaniałością dzikiego wojownika, wyglądał prawdziwie po królewsku — mów ty, a mnie który jestem jako dziecię wobec mądrości twojej, pozwól wysłuchać słów swoich.
Tak wezwany, naradziwszy się pośpieszcie z sir Henrykiem i Goodem, powiedziałem krótko, że otoczeni przez wojsko królewskie nie mieliśmy innego wyboru wobec braku wody, jak uderzyć bezzwłocznie na Twalę, zanimby widok przeważających sił jego ostudził zapał w naszych żołnierzach, a dowódcy mieli czas zastanowić się, i zmieniwszy zapatrywanie, postarać się o zgodę z Twalą, wydając nas w jego ręce.
Wszyscy uznali słuszność tego, com mówił, ale ostateczna decyzya zależała zawsze jeszcze od Ignosiego, który jako król miał władzę nieograniczoną: ku niemu zwróciły się oczy wszystkich.
Ignosi po długiej chwili głębokiego namysłu tak się odezwał:
— Inkubu, Makumazahu, i Bougwanie, dzielni mężowie biali, przyjaciele moi, stryju Infadoosie i wodzowie, słuchajcie, co moje serce posta-