Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/232

Ta strona została przepisana.

chodź teraz, sprobój, czy mnie zabijesz! — i wyrzucił tollas wprost na sir Henryka, który szczęśliwie zdołał zasłonić się tarczą. Nóż przebił skórę pokrywającą tarczę, przebił blachę i utkwił w niej.
— Z dzikim wrzaskiem rzucił się Twala na sir Henryka, toporem tak potężny wymierzając cios w jego tarczę, że zachwiał się i przykląkł. Ale w tejże chwili przerwał ich walkę okrzyk przerażający, rozlegający się wśród nacierających wojowników. Oskrzydlające oddziały przybywały nam na odsiecz.
Jak Ignosi przepowiedział, uwaga przeciwników zwrócona była na walkę zażartą, podtrzymywaną przez garstkę Szarych i szalejących naokoło nich Bawołów, i nikt nie spostrzegł nadciągających oddziałów, które wpadły na wroga, zanim ten zdołał się przygotować na ich przyjęcie.
W przeciągu pięciu minut bitwa rozstrzygniętą została. We dwa ognie wzięci, krwawą walką z Szarymi i Bawołami złamani, rzucili się królewscy do ucieczki. W jednej chwili cała równina pomiędzy miastem i nami leżąca, pokryła się gromadami uciekających żołnierzy. Wszystko się rozbiegło; niedawno tak na nas zażarcie nacierające oddziały zniknęły także jak gdyby cudem i pozostaliśmy sami podobni do skały, o-