Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/259

Ta strona została przepisana.

zapełniały jej wnętrze; średnica niektórych wynosiła do dwudziestu stóp u podstawy, a wierzchołek sięgał pod same sklepienie. Wiele słupów znajdowało się dopiero w stanie formacyi: oparte na kamiennej podwalinie pieczary wyglądały jak strzaskane kolumny jakiejś greckiej świątyni. U sklepienia zawieszone bieliły się olbrzymie sople, z których w rozmaitych odstępach czasu, w dwie lub trzy minuty spadały z szelestem krople. Ciekawem byłoby obliczyć według tego, ile czasu trwałaby formacya słupa, wysokiego na ośmdziesiąt stóp o średnicy długiej na dziesięć stóp. Jak powolnym był wzrost ich, można wnosić z następującej okoliczności. Na jednym ze słupów zobaczyliśmy, wyrżnięte zapewne przez jednego z robotników kopalni, wyobrażenie mumii, w głowach której siedział jak się zdaje, jeden z bożków egipckich. Praca ta wykonaną była w naturalnej wielkości, a podjęta zapewne w celu uwiecznienia się kosztem piękności dzieła natury. Co było, jak widać, tak dobrze obyczajem robotnika starożytnej Fenicyi, jak i nowożytnego Brytańczyka. Od czasu wykonania rysunku mogło upłynąć około trzech tysięcy lat, a jednak kolumna ta, w chwili kiedyśmy ją oglądali, nie była wyższa nad ośm stóp ponad poziom i znajdowała się jeszcze wstanie formacyi — co pozwalało przypuszczać, że w przeciągu jednego tysiącole-