Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/270

Ta strona została przepisana.

— Wejdźcie. Jeżeli powiedziałam prawdę, znajdziecie leżący na podłodze worek skórzany, pełen kamieni, a czy nie kłamię, mówiąc wam o śmierci, to przekonacie się potem. Ha! ha! ha!
I poszła przodem zabierając ze sobą światło. Pod wpływem powracającej obawy zatrzymałem się znowu.
— Do licha! — zawołał Good — ja tej starej babie nastraszyć się nie dam — i nie czekając na nas poszedł przodem, uprowadzając za sobą Falatę całą drżącą ze strachu i pociągając nas swoim przykładem.
O kilkanaście yardów w głębi korytarza wykutego w skale, czekała na nas Gagoola.
— Patrzcie — mówiła podnosząc w górę światło — ci, którzy te skarby tu złożyli, chcieli zabezpieczyć je w razie, gdyby tajemnica drzwi została odkrytą, ale nie zdążyli — i wskazała nam wielkie kwadratowe łomy kamienia, złożone w poprzek wejścia na wysokości trzech stóp, widocznie w celu zamurowania go. Wzdłuż korytarza leżały całe stosy przygotowanych głazów, wapna i duże kielnie, takie same jak te, których robotnicy teraz używają.
Falata tymczasem cała drżąca i strwożona prosiła, aby mogła w tem miejscu na nas poczekać. Posadziliśmy ją więc na niedokończonym