Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/279

Ta strona została przepisana.

mięsa suszonego, wody mieliśmy tylko dwie kwarty.
— Jedzmy więc teraz — rzekł sir Henryk — bo jutro musimy umierać. Zjedliśmy każdy po kawałku mięsa i napili się po odrobinie wody. Jeść nam się prawdę mówiąc nie chciało, chociaż wygłodzeni byliśmy porządnie. Po tej uczcie zabraliśmy się do oglądania murów naszego więzienia, mając słabą nadzieję odnalezienia jakiegoś wyjścia.
Nadaremnie. Czy można nawet było przypuścić istnienie jakiejś innej komunikacyi z skarbcem!
Lampka zaczęła gasnąć. Olej prawie wszystek się wypalił.
— Quartermainie — zawołał sir Henryk — która godzina na twoim zegarku?
Wyjąłem zegarek. Była już szósta, a o jedenastej weszliśmy do jaskini.
— Infadoos będzie nas oczekiwał — powiedziałem. — Jeżeli dziś nie wrócimy, jutro rano będzie nas szukał.
— Będzie szukał napróżno — odparł sir Henryk. — Nie zna tajemnicy tych drzwi, ani nawet miejsca, gdzie się znajdują. Oprócz Gagooli nikt z żyjących o tem nie wiedział. Moi przyjaciele, pozostaje nam tylko wyglądać ratunku od Naj-