Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/286

Ta strona została przepisana.

kiego się zwykle używa do wyskrobywania kamieni z końskiego kopyta i zaczął nim podważać pierścień, ale powoli, ostrożnie, obawiając się złamać haczyk. Pierścień zaczął się poruszać; żelazny byłby wrósł silniei, leżąc przez tyle wieków; nareszcie podniósł się i stanął. Kapitan zaczął go ciągnąć obu rękami, ale kamień ani drgnął.
— Daj mnie! — zawołałem, bo dwóch w tem miejscu ciągnąć nie mogło z powodu kątowego położenia kamienia. Ale i w moich rękach pozostał niewzruszony.
Po mnie próbował sir Henryk, ale także bezskutecznie.
Wiec Good haczykiem swoim zaczął znowu wyskrobywać szparę, przez którą czuliśmy wchodzący prąd powietrza.
— Teraz ty, Curtis przyłóż ręki, a nie żałuj siły — rzekł. — Ty starczysz za dwóch. Czekaj! — Zdjął z szyi grubą chustkę jedwabną i założył ją w pierścień. — Quatermain obejmie ciebie wpół i na moją komendę pociągniecie razem z całych sił Teraz!
Pociągnęliśmy wszyscy trzej z całą siłą, jaka nam w duszy pozostała.
— Rusza się! podnosi! — ledwie dysząc wymówił sir Henryk, muskuły trzeszczały mu od wysiłku. Nagle zachwiał się, fala świeżego powie-