Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/290

Ta strona została przepisana.

— Boże! to szmer wody bieżącej! — zawołał Good. — Chodźcie!
Zwróciliśmy się teraz w tym kierunku, zkąd dolatywał nasz szmer, jak przedtem omackiem szukając drogi przed sobą. Szmer ten z każdą chwilą stawał się coraz wyraźniejszy, zupełnie dokładnie mogliśmy odróżnić szum pędzącego potoku. Zkąd we wnętrzu ziemi mógł się znaleźć strumień wody bieżącej? Good, który szedł przodem utrzymywał, że czuje jej zapach.
— Ostrożnie Good, bo woda musi być niedaleko — ostrzegał nas sir Henryk.
Nagle rozległ się plusk wody i krzyk Gooda.
— Good! Good! gdzie jesteś — wołaliśmy przerażeni.
— Nic mi, trzymani się skały — odpowiedział. — Zapalcie zapałkę, żebym mógł zobaczyć gdzie jesteście.
Zapaliłem ostatnią zapałkę. Przy słabym jej blasku zobaczyliśmy obszar czarnej wody płynącej u stóp naszych. Przeciwnego brzegu nie było widać, ale ujrzeliśmy, zawieszony u wystającego cyplu skały cień naszego przyjacieia.
— Odsuńcie się i pomóżcie mi — wołał Good — Muszę przepłynąć.
Jednocześnie prawie usłyszeliśmy plusk wo-