Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/303

Ta strona została przepisana.

tem, jeżeliby stu przyszło, wypędzę ich, a przeciw wojsku waszemu wystawię wszystkie pułki moje i będę walczył zażarcie i niedam się zmódz. Niech ich nie nęcą błyszczące kamienie. Gdyby tu przyjść po nie chcieli, każę żołnierzom moim zasypać jamę, zwalić białe w jaskiniach kolumny, kamieniami je zarzucić, ażeby nikt nie miał do nich dostępu i nie mógł odszukać do nich drogi Ale dla was trzech Inkubo, Makumazahu i Bougwanie droga ta stoi zawsze otworem, bo drożsi mi jesteście nad wszystko co żyje.
Chcecie iść, więc stryj mój Infadoos i moja Suduna otoczą was kołem i poprowadzą, a nad bezpieczeństwem waszem cały pułk czuwać będzie. Mówią mi, że jest jeszcze inna droga przez góry, tamtędy więc powiodą was. A teraz bywajcie zdrowi bracia moi, niech oczy moje nie widzą was już więcej, bo serce moje tego znieść nie może. W ziemi mojej od gór do gór stanowię dziś prawo, że imiona wasze Inkuba, Makumazahu i Bougwan stają się jako cienie zmarłych królów, a kto je wymówi, umrzeć musi[1], aby pamięć o was nie wygasła w tym kraju.

Idźcie więc, zanim oczy moje płakać zaczną

  1. Ten dziwny sposób oddawania czci upowszechniony jest w całej niemal Afryce. Jeżeli imię takie ma jakieś znaczenie, można je wspomnieć tylko przez określenie. Mówiąc o niem przechodzi w ten sposób z pokolenia na pokolenie, aż nowy wyraz wyruguje stary.