Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/83

Ta strona została przepisana.


ROZDZIAŁ VI.
Woda! Woda!

Po dwugodzinnym śnie, obudziłem się około czwartej. Ale teraz, kiedy ciało wypoczęło już trochę, pragnienie dawało się uczuć jeszcze dotkliwiej. Nie mogłem usnąć, marzyło mi się, żem kąpał się w strumieniu kryształowej wody, biegnącej między wybrzeżami pokrytemi zielonością, w cieniu drzew rozłożystych, a otwierając oczy, ujrzałem dookoła siebie dziką pustynię i przypominałem sobie co Umbopa powiedział, że zginiemy marnie, jeżeli dnia tego wody nie odszukamy. Żadna ludzka istota nie mogła żyć długo bez wody w takiej spiekocie. Podniosłem się i przetarłem sobie oczy. Usta i powieki miałem zlepione i co dopiero za potarciem z wysiłkiem zdołałem je otworzyć. Niedługo miało świtać, ale w powietrzu ciężkiem i gorącem nie czuć było tej orzeźwiającej świeżości, poprzedzającej zwykle brzask dzienny. Moi towarzysze spali jeszcze wszyscy, więc kiedy rozwidniło się już trochę, wyciągnąłem z kieszeni jakąś książkę i zagłębiłem się w czytaniu.
Ale niezadługo pobudzili się i oni, a wszy-