Strona:PL Haggard - Kopalnie Króla Salomona.djvu/95

Ta strona została przepisana.

w ciągu następujących trzech dni, przepiszę tu notatki z mojego dziennika.
21 Maja. Wyszliśmy o jedenastej przed południem, gdyż powietrze było już dość chłodne, ażeby podróżować w dzień. Zabraliśmy z sobą kilka melonów. W drodze byliśmy cały dzień, ale nie spotkaliśmy więcej ani melonów, ani dropi. O zachodzie słońca zatrzymaliśmy się na noc. Od kilkunastu godzin nie mieliśmy nic w ustach. W nocy dokuczało nam zimno.
22. O wschodzie słońca puściliśmy się w dalszą drogę bardzo osłabieni i zgłodniali. Uszliśmy zaledwie pięć mil, za cały posiłek zjedli trochę śniegu. Noc przepędziliśmy na skraju szerokiej płaszczyzny. Zimno było przejmujące. Napiliśmy się trochę koniaku i owinąwszy w kołdry, siedliśmy jeden koło drugiego, by nam cieplej było. Zmęczenie i głód zabierają nam resztki sił. Myśleliśmy, że Oentvogel umrze nam w nocy.
23. Jak tylko słońce weszło, poszliśmy dalej, rozgrzewając nasze skostniałe członki. Położenie nasze jest straszne i jeżeli nie znajdziemy czego do jedzenia, ten dzień będzie ostatnim dniem naszej podróży. Koniaku pozostało nam już nie wiele. Good, sir Henryk i Umbopa trzymają się dzielnie, ale Oentvogel bardzo jest słaby. Jak Hotentoci w ogóle, nie znosi zimna.