Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 017.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz Idalka wolała wierzyć studentowi, bo zresztą to, co mówił radca, było całkiem niezrozumiałe. Ktoby na niego zważał? A Fredzio opowiada takie zabawne historye, o których potem musi długo myśleć. Prześliczne są!
Spojrzała znów na swoje kwiatki: zwiesiły główki, gdyż były zmęczone; rozumie się, jeżeli całą noc tańczyły! Mogły być nawet chore.
Wzięła bukiet z wazonikiem i poszła do innych zabawek, ustawionych w kącie na małym stoliczku. Było ich tam bardzo dużo i na ziemi pod stolikiem i w szufladzie. Lalka Zosia spała już w swojem łóżeczku, lecz Idalka ją obudziła.
— Musisz wstać, Zosiu — rzekła — i ustąpić na tę noc łóżka kwiatkom. Są chore i potrzebują wypoczynku, a ty sobie możesz poleżeć w szufladzie.
I wyjęła z łóżeczka lalkę, która zrobiła minę bardzo niezadowoloną, ale ze złości, nie powiedziała ani słówka.
Potem ułożyła kwiaty na poduszce i okryła je kołderką.
— Teraz leżcie sobie i odpoczywajcie, a ja wam przyrządzę herbaty, żebyście się napiły i do jutra były zdrowe — powiedziała.
Zasunęła starannie firankę nad łóżkiem, aby im słońce z rana nie świeciło w oczy i odeszła na palcach.
Przez cały wieczór wciąż myślała o tem, co jej Fredzio opowiadał, a nim się położyła sama do łóżeczka, zbliżyła się cichutko do okna, na którem stały śliczne kwiaty mamy: tulipany i hiacynty, odsunęła firankę i szepnęła im z uśmiechem:
— Wiem, że będziecie na balu tej nocy!
Ale kwiaty udały, że nic nie rozumieją, — żadnym