Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 019.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

życ świecił przez okno prześlicznie i było też tak jasno, jak w dzień biały. Wszystkie tulipany i hiacynty z okna stały na środku naprzeciwko siebie, w doniczkach nie pozostał ani jeden. Pomiędzy nimi kręciło się i uwijało całe mnóstwo prześlicznych kwiatów, trzymając się listeczkami, jak za ręce i zwracając w takt muzyki w tę lub inną stronę. Niepodobna opisać, jak to było pięknie!
Na fortepianie grała żółta lilia, którą Ida niedawno poznała w ogrodzie. Fredzio powiedział zaraz: patrz, jaka podobna do panny Karoliny. Ale wszyscy się z niego śmieli. Tymczasem żółta lilia była rzeczywiście do panny Karoliny niezmiernie podobna, szczególniej teraz, kiedy pochylała to na prawo to na lewo podłużną żółtą głowę, wybijając nią takt muzyki.
Małej Idalki nikt nie zauważył. Wtem wielki, niebieski krokus wskoczył na stolik z zabawkami, odsunął firanki od łóżeczka lalki i chore kwiaty natychmiast powstały, okazując uśmiechem i ruchami, że już odpoczęły i mają ochotę tańczyć znowu razem z innymi.
Wtem, kominiarczyk ze stłuczonym nosem, który siedział zawsze w kąciku, wyskoczył i kłaniając się uprzejmie kwiatom, zapraszał je do tańca. Wcale nie wyglądały teraz na zmęczone, sfrunęły ze stolika i zaczęły kręcić się w kółko.
Coś upadło na podłogę. Idalka podniosła oczy — to rózga karnawałowa, która widać uważała, iż zalicza się także do kwiatów. Była zresztą bardzo ładna, przybrana w kwiaty papierowe, i mogła się wszystkim podobać, choć na jednaj z gałązek siedziała woskowa laleczka w kapeluszu z szerokiem rondem, takiem samem, jak nosił radca. Rózga biegła prosto przez środek pokoju, przytupując do taktu, gdyż tańczyła mazura. Inne kwiaty nie lubiły