Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 021.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

A kominiarczyk ze stłuczonym nosem tańczył sam i bardzo ładnie.
Widząc, że kwiaty na nią nie zważają, lalka z wielkim hałasem umyślnie spadła na podłogę. Natychmiast wszystkie otoczyły ją troskliwie, podnosząc i dopytując, czy nie zrobiła sobie jakiej krzywdy. Szczególniej kwiaty, które spały w jej łóżeczku, były uprzejme i dziękowały jej serdecznie, że na jej pościeli odpoczęły wygodnie przed balem. Wzięły ją za obie ręce i wyprowadziły na środek pokoju; tu księżyc najjaśniej świecił i najpiękniej było tańczyć. Reszta kwiatów otoczyła ich ogromnem kołem i wszyscy się kręcili tak leciuchno i ślicznie, jak prawdziwy ruch motylków.
Wtedy lalka rozweseliła się zupełnie i powiedziała kwiatom, że mogą spać w jej łóżeczku, bo jej w szufladzie zupełnie dobrze.
— Dziękujemy ci, dobra Zosiu — rzekły kwiatki — ale my już niedługo żyć będziemy. Umrzemy jutro. Powiedz Idalce, żeby pochowała nas w ogródku, obok kanarka, to obudzimy się w lecie i będziemy jeszcze piękniejsze!
— Ach, nie! — zawołała lalka. — Po co macie umierać? — I całowała je serdecznie po kolei.
Wtem otworzyły się drzwi od salonu i tańcząc, wbiegło mnóstwo najpiękniejszych kwiatów. Ida w pierwszej chwili nie mogła zrozumieć, skąd one się tu wzięły, ale odgadła zaraz: to pewno były kwiaty z królewskiego zamku!
Na czele szły dwie róże przecudowne w złotych koronach: to król i królowa. Potem śliczne, pachnące gwoździki, lewkonie kłaniały się na wszystkie strony i uśmiechały słodko. Za niemi szła muzyka: wielkie maki i pi-