Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 101.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nych. Tymczasem spostrzegł tylko, iż są w złym humorze i było mu to przykro.
Na ścieżce w ogródku ukazała się dziewczynka, — miała w ręku nóż ostry i ścinała nim dumne tulipany jeden po drugim, składając je następnie do fartuszka.
Polny kwiatek aż zbladł z przerażenia.
— To okropne! — szepnął sobie w głębi duszy. — Otóż i po nich! Takie piękne kwiaty! Co za szczęście, że ja nie rosnę w ogrodzie, że jestem mały i ukryty w trawie.
Dziewczynka z tulipanami zniknęła od dawna, a on jeszcze zapomnieć nie mógł o ich smutnym losie. A zarazem był wdzięczny Bogu, że go nie uczynił wielkim i wspaniałym. Nakoniec, gdy słońce zaszło, stulił białe płatki i zasnął cicho, marząc aż do świtu o skowronku, słońcu, błękicie i piękności świata.
Nazajutrz obudził się kwiatek szczęśliwy i wyprostował swoje białe płatki, kąpał je w świetle, w czystem i ciepłem powietrzu. Wtem usłyszał głos znany, śliczny głos skowronka, lecz czemu dzisiaj smutny? I skąd płynie? Nie z góry, niema w obłokach wdzięcznego śpiewaka, — w ciasnej klatce zamknięty, wisi w otwartem oknie i śpiewa, płacze głosem. Śpiewa o swobodzie, o dniach szczęścia, kiedy unosił się wolny, wesoły i patrzał na pola, młodem zbożem okryte, śpiewa o kwiecistych łąkach i złotych niwach, które wiatr kołysze, o pięknym, pięknym świecie.
O, nic dziwnego, że smutno było skowronkowi, on na to z wysokości już patrzeć nie może.
Słysząc to, kwiatek posmutniał zupełnie, — zapomniał o słoneczku, o błękitnem niebie, miłym wietrzyku i trawce zielonej, o niczem myśleć nie mógł, tylko o skowron-