Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 130.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Zapukała w okno.
— Wyjdź, wyjdź do mnie! — wolała. Ja wejść nie mogę do ciebie, muszę tu tańczyć, tańczyć bez wytchnienia.
— Nie wiesz chyba, kto jestem — odpowiedział jej głos z chaty — że pukasz do mnie. Ja ścinam ludziom głowy, jeśli zasługują na to; czy słyszysz, jak mój topór zadzwonił na ścianie?
— Nie ścinaj mi głowy — rzekła ze smutkiem Karusia — bo chcę pierwej odpokutować za grzechy, ale utnij mi nogi, żebym nie tańczyła więcej, utnij razem z czerwonymi bucikami.
I kat uciął jej nogi razem z czerwonymi bucikami, które nie zatrzymały się ani na chwilę, ale tańczyły dalej, unosząc przez pola małe nóżki Karusi.
A kat wystrugał jej nogi drewniane, niebardzo zgrabne, ciężkie, które szły powoli i chętnie się zatrzymywały. Nauczył ją także psalmu pokutnego, jaki śpiewają grzesznicy od czasów króla Dawida, i poszła Karusia przez step, przez las, przez pole.
— No, teraz wycierpiałam już dosyć za grzechy — pomyślała. — Pójdę wreszcie do kościoła, żeby widzieli ludzie, że jestem pobożną i że Bóg mię nie odepchnął.
I skierowała się w stronę kościoła, ale przy bramie czerwone buciki ukazały się przed nią razem z jej nogami, tańcząc bez wypoczynku. Zawstydziła się i przelękła i poszła znów w inną stronę.
Tak upłynął cały tydzień. Karusia płakała i smuciła się bardzo, — lecz w niedzielę pomyślała:
— Teraz już napewno nacierpiałam się dosyć. Tyle łez wylałam! Bóg mi przebaczył, niech to wszyscy widzą.
Lecz przed kościołem czerwone buciki tańczyły zno-