Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 140.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

już poznać. Następnie ludzie kładli je na wozy i wywozili z lasu, niewiadomo dokąd.
Co się potem z niemi działo?
Kiedy jaskółki wróciły na wiosnę i poważne bociany, drzewka dopytywały ich ciekawie.
— Czy nie wiecie, gdzie się znajdują nasze siostry? Dokąd je wywieziono? Czyście nie spotkały ich w drodze?
Jaskółki nie wiedziały o niczem, lecz bocian jeden zastanowił się nad tem pytaniem, a pomyślawszy chwilkę, skinął głową:
— Tak, tak, widziałem. Widziałem na morzu wielkie okręty, kiedyśmy leciały z Egiptu. Na okrętach wznosiły się maszty olbrzymie: to one były! Poznałem nasze siostry po zapachu. Trzeba im powinszować: po królewsku wyglądały!
— Ach, kiedyż ja wyrosnę tak wysoka, żebym mogła pływać po morzu! — zawołała z żalem sosenka. — Ale co to naprawdę znaczy morze i jak ono wygląda?
— Za długo byłoby ci tłómaczyć takie rzeczy, moja droga — rzekł bocian i oddalił się poważnie.
Promienie słońca serdecznym uściskiem objęły młode drzewko.
— Nie marz o dalekiej wielkości — mówiły — ciesz się tem, co posiadasz. Dziękuj Bogu za młodość, za siły, za zdrowie, za życie, które w tobie krąży.
Wietrzyk całował sosnę i pieścił zielone jej igły; rosa płakała nad nią; ale drzewko nie rozumiało tego wcale.
Przyszła zima.
Około świąt Bożego Narodzenia znowu schodzili się do lasu ludzie i wycinali teraz małe drzewka, nieraz mniejsze i młodsze od naszej sosenki. Patrzyła ona też na nie z zazdrością: jadą w świat, tak daleko! Nikt nie obcina