Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 170.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

swą złocistą główkę o zimny, twardy kamień. Zaniedbała nawet ulubione kwiatki, które rozrosły się dziko i bujnie, oplątały giętkie gałązki wierzbowe i utworzyły wraz z niemi sklepienie, pod którem ciemno było, tajemniczo i dziwnie uroczyście.
Nakoniec biedna Syrenka nie mogła znieść dłużej tajemnicy i tęsknoty, więc się zwierzyła jednej z sióstr. Ta zaraz powiedziała to innym, ale pod sekretem; — te powtórzyły swoim przyjaciółkom, rozumie się, w zaufaniu, a tamte znów nikomu więcej nie mówiły, tylko najbliższym znajomym Syrenom. Jedna z nich znała kraj, gdzie mieszkał książę, widziała także obchód na okręcie, choć nie ścigała za nim podczas burzy, a teraz się podjęła pokazać Syrenie, gdzie leży państwo Królewicza.
— Więc choć, siostrzyczko — powiedziały starsze i wziąwszy ją za ręce, wypłynęły razem długim szeregiem opodal od brzegu, na którym wznosił się pałac książęcy.
Teraz zbliżały się zwolna, ostrożnie, ciekawie przyglądając się wszystkiemu. Pałac był z jasno-żółtych, błyszczących kamieni, zbudowany wysoko; marmurowe schody prowadziły do ogrodu i nad morze; dokoła wznosiły się wysmukłe kolumny, między któremi stały niby żywe, marmurowe posągi. Dach zdobiły błyszczące, złociste kopuły, a przez wysokie kryształowe okna widać było olbrzymie i wspaniałe sale, przybrane kosztownemi obrazami, kobiercami i firankami. Pośród największej sali pod szklaną kopułą biła przejrzysta fontanna, rzucając rosę wilgotną na rzadkie rośliny, rosnące dookoła. Tęczowe krople jej w blasku słonecznym napełniały salę czarodziejskiem światłem i zdawały się deszczem brylantów i pereł.
Odtąd wiedziała Syrena, gdzie mieszka jej Królewicz