Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 177.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i krwią broczyła stopy. Teraz już wiesz wszystko, — chcesz cierpieć? — żądaj.
— Chcę — rzekła Syrena głosem drżącym, myśląc o Królewiczu i o duszy.
— I jeszcze to pamiętaj — zaśmiała się wiedźma — ze skoro raz przybierzesz postać ludzką, nie możesz stać się napowrót Syreną. Nigdy już więcej nie wrócisz do morza, nie zobaczysz sióstr swoich, ojca ani babki, a jeśli cię Królewicz nie pokocha, nad ojca, matkę i ksiądz wam nie zwiąże rąk przed ołtarzem, to nie zdobędziesz duszy nieśmiertelnej! A gdy Królewicz inną zaślubi kobietę, serce ci pęknie i zmienisz się w pianę znikomą.
— Niech się tak stanie — szepnęła księżniczka, blada jak płatek lilii.
— Dobrze, ale musisz zapłacić mi za to — rzekła znów jędza — a to drogi napój i wiele żądać będę. Na ziemi i w morzu niema piękniejszego głosu nad twój i zapewne chciałaś nim oczarować Królewicza; ale głos ten musisz mi oddać. Nic droższego nie masz. Musisz mi nim zapłacić za moją krew własną, z której przyrządzę napój, aby był skuteczny, jak cięcie miecza.
— Więc cóż mi pozostanie — szepnęła Syrena — jeśli mi głos zabierzesz?
— Zostanie ci twarz piękna, ruchy pełne wdzięku i oczy, które przemawiać umieją. To dosyć. No, cóż, straciłaś odwagę? Daj język, utnę ci go na zapłatę i zaraz zrobię napój.
— Niechże tak będzie — rzekła ze smutkiem Syrena.
Wiedźma natychmiast nastawiła kocieł, który wytarła przedtem pękiem gadzin. — Czystość jest rzeczą piękną — powiedziała ze szkaradnym uśmiechem; — przebiła pierś własną i kilka kropel czarnej krwi spłynęło do