Strona:PL Hans Christian Andersen-Matka, Anioł, Sosna 35.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pif! paf! — wołały dzieci, klaszcząc w ręce i biegając koło ogniska. Za chwilę zatrzymywały się znowu, ażeby spojrzeć na ogniste strzały i cieszyć się bez końca.
Ale płonące drzewko westchnieniami temi żegnało własne życie: żegnało las piękny, zielony, świeży w blasku słońca, cichy w nocy pod niebem gwiaździstem; żegnało piękny wieczór wigilijny i wszystką radość swoją i nadzieję; żegnało bajkę o kulawym chłopcu, jedyną, jaką w tem życiu słyszało i umiało opowiadać.
I spłonęła ostatnia gałązka sosenki.
Dzieci wesoło bawiły się w ogrodzie, najmłodszy chłopczyk przypiął niby order gwiazdę srebrną do piersi i walczył z pokrzywami, jak waleczny rycerz.
O choince zapomniano.