Strona:PL Hans Christian Andersen-Ropucha, Krasnoludek 19.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

właśnie klejnotem, który jaśniał w jej głowie blaskiem siły i radości.
Nagle tuż obok siebie ujrzała bociana, który otworzył dziób, aby ją porwać.
Więc marzenie spełnione!
Dziób zamknął się mocno, wiatr zaświszczał jej w uszach, ból przeniknął ciało, ale leciała w górę, może do Egiptu, wyżej i wyżej!
Z oczu jej trysnęły promienie iskier, a z paszczy szerokiej wyrwał się krótki okrzyk:
— Kwak, ach!
I ropucha nie żyła. Z ciała uleciało życie, z oczu trysnęły iskry. Gdzież są teraz?
Zabrały je promienie słoneczne, zabrały drogi klejnot z głowy ropuchy. I gdzież go zaniosły?
Pytaj o to poety. On jeden tylko widzi i rozumie te tajemnice, on ci odpowiedzieć może. On ci odpowie w baśni. A wiesz, co odpowie?
— Szukaj go w słońcu!
Szukaj, choć blask cię olśniewa. Niewszystko widzieć możemy oczyma — ciała naszego, ale kiedyś, kiedyś, ujrzymy może cuda, które dziś przeczuwa tylko tęsknota jakaś i pragnienie, ukryte, niby klejnot tajemniczy, w duszy człowieka.