Strona:PL Hans Christian Andersen-Tylko grajek tom II 274.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

matni. Dziwna jakaś cisza zaległa nad tak zgiełkliwem zwykle miastem. Krok za krokiem jechały pojazdy, jakby processyą żałobną, a piesi powoli doszedłszy do ołtarzy, obrzucali groby bukietami z świeżych kwiatów.
Naomi jechała w otwartym powozie, a niektórzy przechodnie chcąc uniknąć potrącenia przez koła, wskoczyli na stopnie i trzymali się samych pojazdów. Naomi uczuła dotknięcie obcej ręki, która potajemnie do jej ręki wsunęła mały papierek: wokoło siebie ujrzała same tylko twarze nieznajome.
Wieczorem, kiedy długa, czarna krepa wisiała z okien tych mieszkań, gdzie przebywali krewni lub przyjaciele poległych bohaterów, kiedy niebieskie ogniki paliły się nad ich grobami, Naomi przeczytała list, a list ten był od Władysława. Szukał jej bowiem w pałacu, lecz że go nie przyjęto, więc jak najusilniej błagał o naznaczenie mu schadzki i złośliwie przypominał szczęśliwie niegdyś spędzone minuty.
— Ile to w zeszłym roku znaleziono osób zamordowanych w Paryżu i po przedmieściach? — zapytała Naomi swej garderobiany.