Strona:PL Hans Christian Andersen-Tylko grajek tom I 053.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— To ty jesteś, Krystyanie? — rzekł Norwegczyk, dziwnie z ukosa spoglądając na niego.
Chłopiec nawpół z bojaźnią, nawpół z przywiązaniem spojrzał na chrzestnego, bo obecność tego człowieka istotnie miała w sobie coś z owej tajemniczości, jaką przypisują grze Nöka, albo wzrokowi wężów. Kiedy Krystyan był w domu, wtedy ciągle tęsknił za nim; jednak w obec nikogo takiego nie doznawał uczucia co przy nim, podobnego poniekąd do wrażenia jakie sprawia na nas przekonanie, żeśmy sami jedni w ciemnej kaplicy grobowej, albo też w dużym lesie, gdzieśmy nocną porą zbłądzili z bitej drogi. Przy każdych odwiedzinach Krystyan dostawał swoje dwa szylingi, a to jeszcze w tak zwanych „szyldzikach“, czyli cieniutkiej monecie miedzianej, z której sześć sztuk idzie na jeden szyling. Wszakże wyznać należy, że jego nie to przyciągało; były to raczej cudowne powiastki o czarnych borach jodłowych, o górach lodowatych, o Nökach i upiorach, a przedewszystkiem muzyka. Skrzypce ojca chrzestnego na swój sposób równie dziwne opowiadały rzeczy, co usta.
Wpuściwszy chłopca, zamknął znowu drzwi od sieni. W pokoju na ścianie wisiało kilka