Strona:PL Hans Christian Andersen-Tylko grajek tom I 221.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kszył się w znaczny dworek i w którym stale osiadło całe gospodarstwo.
Handlarz mówił, że zwykle przez zimę jakiś człowiek mieszka w tym domku, lecz że teraz nie zastał nikogo; zapewne musiał pójść czy do Amak, czy do Szwecyi i dość wcześnie nie zdążył powrócić. W domku było pusto.
Nasza mała karawana zatrzymała się, a spustoszała kępa zdawała się jej wolnym portem najwyższego szczęścia.
Wewnątrz ukazały się cztery nagie ściany, iskrzące od zmarzniętej wilgoci. Kuchnia i izba stanowiły jedno. W kącie na kamiennej podłodze stało nieposłane, liche łóżko, które wnet wyniesiono. W komórce obok było mnóstwo torfu, który Piotr Wik rozpalił na kominku za pomocą kilku starych desek. Wniesiono poduszki z sanek, najpyszniejsze, jak się zdawało, dywany.
Całość przedstawiała widok samotnej stancyi na Symplonie, kiedy śnieżna zamieć i burza zmuszają podróżnych do poszukania schronienia. Mróz był dość wielki, że śmiało mógł zastąpić temperaturę górzystą, a patrząc na szare powietrze z bujającemi płatami śniegu na ruchomych bryłach lodu, które w dzi-