— Jakżeż się pan teraz czuje zapytała gospodyni, chwyciwszy radcę za rękaw.
Głos jej przywrócił radcy pamięć. W toku rozmowy zapomniał prawie co się z nim dzieje i gdzie się znajduje.
— „Boże, gdzież ja się dostałem? pomyślał z przestrachem Knap i chwycił się za głowę.
— Dawać nam tu miodu i piwa — krzyknął ktoś z towarzystwa. I pana prosim przyłączyć się do nas.
Przyszły dwie dziewczynki w wysokich kolorowych czepkach i zaczęły nalewać gościom wina. Usilnie przystawały do radcy, tak że rad nie rad wychylał kubek za kubkiem.
Ogarnęło go przerażenie. Straszniejszych chwil nie przeżywał w swojem życiu, przytem nie pamiętał, by kiedykolwiek znajdował się w tak nieokrzesanem towarzystwie.
Wtem przyszło mu na myśl umknąć niespostrzeżenie. Lecz goście zauważyli to i zdążyli go schwycić za nogi. O jakie szczęście! Kalosze spadły z nóg, a wraz z nimi znikły czary.
Strona:PL Hans Christian Andersen - Kalosze szczęścia.djvu/18
Ta strona została uwierzytelniona.