Strona:PL Hans Christian Andersen - Książka z obrazkami bez obrazków.djvu/10

Ta strona została uwierzytelniona.

to księżyc, stary, kochany księżyc, niezmiennie ten sam, takisamiuteniek, jak ten który poprzez gałęzie wierzb nad moczarami do mnie zaglądał. Posłałem mu rękoma całusy, właśnie świecił całą pełnią do mego poddasza i przyrzekł mi co wieczór, gdy wyjdzie na przechadzkę, do mnie na chwilę zaglądnąć. Tego swego przyrzeczenia dotychczas sumiennie dotrzymywał, szkoda jeno, że może tylko przez tak krótki czas u mnie pozostawać. A ile razy mnie odwiedza, opowiada mi to i owo, co widział przeszłej nocy, albo i tego samego wieczoru. „Namaluj teraz to, co ci opowiadam, mówił mi, gdy mnie pierwszy raz odwiedził. Z pewnością będzie z tego wcale piękna książka z obrazkami.“ Według tej rady postępowałem przez dużo wieczorów i mógłbym dać na swój sposób nową rzecz z tysiąca i jednej nocy w obrazach, ale byłoby tego za wiele; te które daję nie są wyborem, postępują po sobie, tak jak je słyszałem. Jakiś wielki, genialny malarz, poeta albo muzyk mógłby z tego więcej zrobić, gdyby chciał; to co ja daję, są to tylko lekko narzucone kontury a w międzyaktach moje własne myśli, bo nie każdego wieczoru odwiedzał mnie księżyc, przeciwnie niejednokrotnie zasłaniał go jeden obłok a czasami i dwa.