mówić, jeżeli umrę, to wówczas odbędę tak długą podróż,jakiej nie odbyłam w całem mojem życiu. Stąd o sześć mil jest nasz grób rodzinny, tam mnie zawiozą i tam spocznę przy innych członkach mojego rodu.“ Wczoraj w nocy zatrzymał się wóz przed domem, wyniesiono trumnę; teraz już wiedziałem, że umarła; obłożono trumnę słomą i wyjechano za miasto. W trumnie tej spała cicha, stara panna, co ostatniemi laty z domu nie wychodziła, a wóz pędził tak szybko, jakby na jakąś zamiejską zabawę. Za miastem na zwykłej drodze toczył się wóz coraz szybciej; woźnica zerknął parę razy za siebie, zdaje się, że obawiał się ujrzeć ją siedzącą na trumnie w żółtem, atłasowem futrze, okładał więc konie bez pamięci a lejce ściągnął tak silnie, że uździenice pianą się pokryły. A były one młode i ogniste; zając przebieg przez drogę, konie spłoszyły się i poniosły wóz. Cicha, stara panna, co za życia rok w rok poruszała się, że tak powiem odmierzonymi kroki, teraz, jak umarła, bezpamiętnie pędziła przez płoty i rowy. Trumna, owinięta w słomiane maty, zeskoczyła jak z procy z wozu i zaległa drogę, podczas gdy konie, wóz i woźnica pędziły w dzikim pościgu na oślep przed siebie. Ponad pole wzbił się skowronek i w długich trelach wyśpiewywał nad trumną swoją pieśń poranną, siadł na niej i zaczął dzióbkiem wyskubywać słomę z maty,
Strona:PL Hans Christian Andersen - Książka z obrazkami bez obrazków.djvu/26
Ta strona została uwierzytelniona.