murem, tylko z świątyni przebłyskuje przez szyby matowe światło. Spojrzałem do wnętrza, spojrzałem na barwny przepych; od posadzki aż do sufitu sięgają jaskrawe, bogato złocone obrazy, przedstawiające czyny bogów na ziemi. W każdem zagłębieniu ściany wznoszą się ich kolumny, ale prawie zupełnie pokryte barwnymi festonami i zwieszającemi się chorągwiami, a przed każdem bóstwem — są one wszystkie cynowe — stoi mały ołtarzyk z poświęcaną wodą, kwiatami i płonącemi woskowemi świecami. A tam w górze, w samej świątyni stoi Fu, najwyższe bóstwo, strojny w suknie z jedwabiu, świętej, żółtej barwie. Na stopniach ołtarza siedzi jedyna tu żywa istota, młody kapłan; zdaje się modlić, ale wśród modlitwy zapadać w zamyślenie; i jest to zapewne grzechem, bo policzki jego płoną, głowa głębiej się pochyla. Biedny Soju-Hong! Śni może o tem, jak pracował pod długim murem nad małemi grządkami kwiatów, które się przed każdym domem zielenią, i to zajęcie może było mu milsze, jak pilnowanie woskowych świec w świątyni? Albo może zachciało mu się siedzieć przy bogato zastawionym stole i po każdem daniu obcierać usta srebrnym papierem? A może jego grzech był tak wielki, że niebieskie cesarstwo musiałoby go śmiercią ukarać, gdyby go wyjawić się ważył? Może
Strona:PL Hans Christian Andersen - Książka z obrazkami bez obrazków.djvu/55
Ta strona została uwierzytelniona.