Strona:PL Hans Christian Andersen - Książka z obrazkami bez obrazków.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

robactwo koronę i uśmiecha się, a jeśli jest bardzo nabożny, żal przebija w jego uśmiechu. Spijcie, umarli! Księży co was pamięta, księżyc nocą śle swoje chłodne promienie w wasze ciche królestwo, ponad którem unosi się korona z sosnowego drzewa.“


Trzydziesty wieczór.


„W pobliżu gościńca,“ mówił księżyc, „stoi zajezdny dom a naprzeciw niego wielka wozownia; właśnie pokrywano dach, zajrzałem przez szpary i przez otwory w podłodze strychu do tego smutnego miejsca. Jędor spał tam na belce, siodło leżało porzucone w pustym żłobie. Na środku zatrzymał się jakiś powóz, podróżni jeszcze całkiem spokojnie spali, gdy pojono konie, a woźnica przeciągał się, chociaż, wiem to najlepiej, doskonale spał i to większą część drogi. Drzwi do izby czeladniej stały otworem, widać w niej było łóżko tak zburzone, że wyglądało jak przewrócone do góry nogami, na podłodze stała świeca wypalona do głębi lichtarza. Zimny wiatr ciągnął przez szopę, było bliżej świtu, jak północy. W oborze, na ziemi spała rodzina wędrownych grajków. Matka i ojciec śnili zapewne o palącym płynie w butelce, mała, blada dziewczyna śniła o palących łzach w oku; w głowach jej leżała harfa, wierny pies u jej nóg.“