— Wiecie co panowie — zawołał pan Teofil do nadchodzących towarzyszy — Gutek chce figla posagowiczom wypłatać.
I opowiedział im rzecz całą.
— Ale! — rzekł pan Karol, który skrycie panu Gustawowi powodzenia zazdrościł — nie tak to łatwo.
— I ja téż to samo mówiłem:
— Skrewi! — dorzucił lakonicznie pan Ignacy.
— Zblamuje się!
— Zlituj się człowieku, on już tak dobrze jak przyjęty.
— A ja wiem, powiadam — zawołał pan Gustaw rozdraźniony tém niedowierzaniem — że postawię na swojém i basta.
— A nasz parol, żeby nie asystować milijonowym pannom? — zarzucił któryś. — Jak cię przy litwince zobaczą, pomyślą, żeś się w posagowicza przedzierzgnął.
— Któż wam powiada, że jéj będę asystował
— Jakże więc?
— To już moja rzecz — odparł tajemniczo i wyniośle pan Gustaw.
W godzinę po téj rozmowie posażna litwinka, dziewczę bardzo młodę, naiwne i romantycznego usposobienia, otrzymała bezimiennie prześliczny bukiet. Nie mógł on pochodzić od wiadomego konkurenta, bo ten już się w tym dniu z kwiatowéj daniny uiścił. Od kogóż więc?
Nazajutrz powtórzyło się to samo.
Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 068.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.