Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 077.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdrowiu jak na kieszeni, ale bywalec wielki, grający rolę znudzonego światem i jego marnościami, co mu nie przeszkadzało jedyne zadanie życia upatrywać w tych właśnie marnościach.
O kobietach między młodzieżą odzywał się zawsze z lekceważeniem, dowodząc, że każda ładna jest Fryną, a każda brzydka Ksantyppą (pan Wiktor lubił mitologiczne porównania), mimo to miał szczególną do téj płci słabość, a co dziwniejsza, wielkie u niéj łaski.
Takim był przeciwnik pana Gustawa. Stronnicy jego, przeważnie galicyjanie, popularniejsi widocznie od koroniarzy, tolerowali fatygantów i nie rzucali anathemy na posagowiczów, a nie łącząc się z nimi zbyt ściśle, mieli w nich jednak socyjuszów gotowych do poparcia sprawy w razie potrzeby.
Pan Gustaw zrazu spokojnie patrzył na powstawanie tego związku, do którego przyłączył się i ów galicyjanin, bezwiedne narzędzie jego intrygi z nieszczęsnym panem Bronisławem.
Ale gdy na jednym reunionie pan Wiktor nie mogąc odebrać w zupełności swemu rywalowi przysługującego mu dotąd bezspornie prawa prowadzenia mazura, wpadł na pomysł, żeby je z nim chociaż podzielić przez utworzenie drugiego koła i gdy do tego koła przyłączyła się większa połowa tańczących, wtedy nasz jeune premier sposępniał jak Ludwik XVI-ty na widok pierwszéj ko-