Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 091.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nie przeszkadza bynajmniéj tańczeniu wieczorem i że jedno z drugiém doskonale pogodzić można.
Ale stary szlachcic stanowcze na to veto położył, powtarzając, że i tak cała kuracyja tutaj, z tém ciągłém ubieraniem się i przebieraniem na nic się nie zdała, że Jadwinia mizernieje i że takie nadużycie przyprawiłoby ją, jak Bóg w niebie, o chorobę.
Galicyjska trójca wyszła skonfundowana klnąc koroniarską przebiegłość i litewski upór, a panna Jadwiga rozpłakała się i oświadczyła ojcu, że niedługo umrze, przyczem powzięła głęboką niechęć do pana Gustawa i jego towarzyszy, którzy nie domyślając się niczego, byli w różowych humorach, bo zwycięztwo wyraźnie przechylało się na ich stronę. W trzech tylko czy czterech domach spotkali się z odmową, ale cóż to znaczyło wobec błogiego przeświadczenia, że tamci muszą się oddać na ich łaskę i niełaskę i czekać z rozpoczęciem balu aż oni z wycieczki powrócą.
Pan Wiktor czuł to i gniéw nim miotał stłumiony, ale dopiéro gdy się dowiedział od dyrektora orkiestry, że muzyka przed dziewiątą w sali być nie może, oburzenie jego przeszło wszelkie granice.
— To spisek wyraźny! — zawołał chwytając się, nie za włosy, bo tych, jako już mocno przerzedzonych, oszczędzał, ale za wąsy, które miał bardzo bujne i piękne. — Uwzięli się na nas! O, poczekajcież!