Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 102.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Pokazało się, że waterproofy zostały na wózkach czekających gdzieś daléj pod górą i że zanim do nich się dojdzie, będzie można przemoknąć do nitki.
— Ach! co za nieprzezorność z naszéj strony! — zawołał uderzając się w czoło pan Gustaw.
— Co za roztrzepanie! — dorzucił pan Karol.
— Jaka nieuwaga! — zawtórował pan Teofil.
— Ba! ba! — wtrącił rozpaczliwie pan Klemens.
Rzadko kiedy przy konfesyonale można widzieć tak skruszonych, żałujących grzeszników! Panie niby się uśmiechały rozgrzeszająco, ale im bardziéj mokły, tém duch przebaczenia słabiéj się w nich odzywał.
— Ot! tobie raz! — mruczał ojciec panny Jadwigi — także mnie coś podkusiło! Jadwinia się przeziębi, zachoruje! Ot tobie kuracya w górach!
— Martyniu, aniołku! okryj się! — wołała doktorowa, zapomniawszy w swéj troskliwości, że panna Martyna choćby chciała, nie ma się czem okrywać, — Jeżeli się zakatarzysz, pani prezesowa nigdy mi tego nie daruje.
Nadomiar złego, koń któréjś z pań poślizgnął się na wilgotnéj ziemi i o mało co nie zrzucił amazonki, co tak przestraszyło inne, że pozsiadały i brnęły daléj po błocie wraz z resztą towarzystwa.