Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 112.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

To téż z całéj kąpielowéj załogi, dzieci były z nim w najbliższych stosunkach; reszta gości znała go tylko z widzenia i to pod nazwą: Emeryta, chociaż pan Ewaryst żadnéj emerytury nie pobierał, ale nosił długi tabaczkowy surdut, czarną jedwabną chustkę na szyi, czapkę z daszkiem i fular w kieszeni, wiadomo zaś, że jest to tradycyjonalny strój, w jaki od czasów Korzeniowskiego powieściopisarze ubierają wszystkich emerytów.
Przytém, jedna więcéj emerycka cecha: pan Ewaryst był bardzo systematycznym. Zrana, jeden z najpierwszych zjawiał się przy źródle, miarowym krokiem podchodził do otaczającéj je baryjery, wycierał swój kubeczek kawałkiem irchy, jaką w tym celu w kieszeni nosił i nadstawiając go podawaczce, mówił:
— Moja panienko, proszę cię, pięć uncyi ciepłéj wody.
Otrzymawszy żądaną porcyję, podnosił kubek do oka, aby się przekonać, czy poziom wody nie przechodzi wyrżniętéj na szkle kréski, poczém odstępował od baryjery, wypijał ciepły, niesmaczny napój drobnemi łykami, jakby delektując się nim, zagryzał go piernikiem zwanym całuskiem, wycierał znowu starannie kubeczek i szedł na promenadę odbyć półgodzinną przechadzkę, po któréj powtarzała się ta sama operacyja aż do czwartego razu.