Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 132.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

do skarbca naszego ducha dorzuciła, w któréj usłyszał twój głos, co zawsze w imieniu prawdy i dobra ogólnego przemawia. My wszyscy teraz temi szczęśliwemi nazwać się mamy prawo; przyjm więc, czcigodny mężu, nasze za to podziękowania i życzenia, aby jeszcze i ci co po nas przyjdą, szczęścia tego zaznać mogli. Żyj nam jak w najdłuższe lata!
— Wiwat! — zawołano przeciągle.
Posypały się brawa, zabrzękły kieliszki, światła kinkietów drżały w rozkołysaném gwarem powietrzu. Krótka, pełna prostoty, odpowiedź uczonego na mowę marszałka, dolała jeszcze oliwy do ognia — nie było granic powszechnemu entuzyazmowi.
Służba tymczasem zmieniała talerze, a po chwilowéj przerwie podniósł się pan senator.
Biesiadnicy spojrzeli po sobie z uśmiechem, wiedziano bowiem ogólnie, że krasomówstwo senatora wiele pozostawiało do życzenia.
— Przezacny gościu! — zaczął odchrząknąwszy — gościu przezacny — powtórzył macając się po kieszeni, w któréj szeleściał rękopism przemowy. — Jest to w istocie chwila uroczysta... chwila na zawsze pamiętna... chwila nigdy, nigdy nie zapomniana... Hm! hm! takich chwil niewiele jest w życiu, bo życie niebyłoby tém czém jest... to jest ciernistą pielgrzymką, gdyby się z takich chwil składało. Takie chwile są tém dla duszy człowieka, czém oazy na pustyniach dla strudzonego wędrowca. W takich chwilach...