Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 154.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Ludzie téż, wśród których się obracała, nie dali jéj się nigdy bardzo we znaki; nie miała więc powodu znienawidzać ich i przenosić swoje uczucia na stworzenia nieme.
Kotów nawet lękała się od dzieciństwa; z psami zaś i kanarkami obchodziła się bez wyróżniających względów.
W mieszkaniu jéj nie było klatki, a gdy kto tam wchodził, żaden Filuś ani Żolka nie ogłuszali go przeraźliwém szczekaniem.
Przeszłość panny Róży stanowiła nader niewdzięczny materyjał dla romanso-pisarza. Nie było w niéj żadnéj tajemnicy, żadnych przejść gwałtownych, które z życia człowieka robią obraz Rembrandta, pełen bardzo czarnych cieni i bardzo jasnych świateł; lecz przedstawiała się raczéj, jak starannie wykonany staloryt, w którym wszystko jest szare i spokojne... aż do znudzenia.
Było wprawdzie coś wyjątkowego w dziejach panny Róży, ale właśnie to coś, bardziéj niż wszystko inne odejmowało jéj możność stania się bohaterką, choćby najmniej sensacyjnego romansu. Pewne, dosyć trywialne przysłowie utrzymuje, że: „każde straszydło znajdzie swoje wielbidło.” Panna Róża nie była straszydłem nawet w pięćdziesiątym siódmym roku swego dziewiczego żywota, w ośmnastym mogła być wcale ładną, mimo to nikt się w niéj nigdy nie kochał, ani ona nigdy się w nikim nie kochała.