Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 167.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

żając najważniejsze momenta przegranéj partyi i obiecując sobie uroczyście, że jutro będzie grał uważniéj.
Przy herbacie rozmowa schodziła na pole literatury. Tematem były powieści, które oboje czytali — mogli więc mówić o ich bohaterach, jak o dobrych znajomych, podnosząc ich dodatnie lub ujemne strony — i tu zgodność zapatrywań ujawniała się w całéj pełni.
Co zasłużyło na pochwałę pana Teodozego, to się z pewnością podobało pannie Róży; przeciw czemu powstawała panna Róża, na to niewątpliwie piorunował i pan Teodozy. Gdy chodziło o powieść, drukującą się w jakiém piśmie peryjodyczném, zgadywali jéj prawdopodobne rozwiązanie i domysły ich spotykały się zawsze ze sobą.
— Jak pan myśli — mawiała naprzykład panna Róża — ten nieznajomy, to pewno ten mąż, co to przepadł bez wieści, pamięta pan, w pierwszym tomie?
— Właśnie — potakiwał pan Teodozy — mnie się to tak odrazu wydawało! Ciekawa rzecz, co téż ona zrobi, gdy się o wszystkiém dowié?
— Przebaczy mu i pogodzą się!
— Otóż to — ale tamten! co się z tamtym stanie?
— Może sobie życie odbierze!
— Hm! być może! Szkoda go!
— Taki piękny charakter!