Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 173.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nią pytanie, które już w chwilach okrutnéj niepewności mignęło jéj nieraz, jak widmo ze zgrozą odpychane, a któremu teraz, obawy pozbywszy, spokojniéj przypatrzéć się mogła: „Coby poczęła, gdyby pan Teodozy był umarł?” W odpowiedzi, przedstawiał jéj się obraz życia tak straszliwie pustego, tak niepotrzebnego, wiejącego takim chłodem i martwotą, że dreszcz ją przejmował — i wtedy to po raz pierwszy zaczęła się zastanawiać nad swojém położeniem, nad położeniem starych panien w ogóle i zaczęła pojmować, że jest w niém coś boleśnie anormalnego, coś, co istotę na wzór i podobieństwo innych ludzi stworzoną, jakiémś nieokreśloném uczuciem wydziedziczenia przejmować musi! Jakże mało węzłów zadzierzgnęło życie pomiędzy nią a światem, jeżeli strata jednego, bądź co bądź obcego człowieka mogła była uczynić ją tak obcą wszystkiemu, co się na nim dzieje! Jakże skąpe i blade promienie rzucało słońce ludzkiego szczęścia na jéj ścieżkę, jeżeli zgaśniecie jednéj tylko iskry przyjaźni mogło ją w zupełnych ciemnościach pogrążyć! Gdyby była poszła za mąż, stosunek jéj z panem Teodozym nie potrzebowałby ulegać żadnéj zmianie; on byłby tak samo przyjacielem jéj męża, całowałby główki jéj dzieci, spędzaliby razem takie miłe familijne wieczory, jeżeli nie milsze, jak teraz we dwoje, to z pewnością gwarniejsze i weselsze — a gdyby, gdyby go, broń Boże, z czasem zabrakło, pustka, jakąby po sobie zo-