Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 188.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— O! nie, nie. Ja nie lubię chodzić! Pan Teodozy wié przecież, że gdyby nie kościół i sprawunki, krokiembym się z domu mogła nie ruszyć?
— A wiem, ale myślałem, że pannie Róży nie miło saméj się po ulicach słaniać. Tymczasem z mężczyzną pod rękę zawsze raźniéj i mniéj męczy! Ja bo lubię spacerować, tylko samemu znowu nudno. To nawet niezdrowo, tak kamieniem w domu siedzieć.
— Mnie właśnie chodzenie szkodzi! — zauważyła z pewną nieśmiałością panna Róża.
— Hm! Szkoda... a tak sobie już układałem, że się latem codziennie gdzieś przejdziemy!
Zasępili się oboje. Więc jest taki punkt jeden, na którym rozchodzą się ich upodobania! Odkrycie to po trzydziestu trzech latach znajomości, nasunęło im bardzo słabą, bardzo niewyraźną obawę, ale zawsze obawę, że mogą się znaleźć i inne.
— Mieszkanko mam już upatrzone — ozwał się po chwili, odzyskując dobry humor pan Teodozy. — Dziś właśnie dowiedziałem się o niém przypadkiem. Trzy pokoje, alkowa, przedpokój, kuchnia: wszak to dosyć?
— Bardzo dosyć!
— Byłem już je obejrzeć. Śliczne, powiadam pannie Róży! Czyste, składne; chwalą, że suche i ciepłe, a przytém nie drogie. Od frontu, dwa