Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 189.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wejścia, a choć to na dole, w kuchni jest zlew i wodociąg.
— Od frontu i na dole! Czy nie lepiéj w oficynie? To tak nieprzyjemnie! Każdy kto przejdzie, może w okna zajrzeć, a przytém turkot!
— To prawda! Tylko widzi panna Róża, w oficynie ciężko o dobre mieszkanie na dole!
— Pocóż koniecznie na dole. Jabym nawet wolała na piętrze. Zawsze to widniéj, a nawet bezpieczniéj.
— Zapewne, gdyby nie schody! Dla takiéj domatorki, jak panna Róża to nic, ale ja, co parę razy na dzień muszę być na mieście, muszę się z tém rachować, boć przecie nie jestem młokosem i chodzenie po schodach mnie męczy.
— A, mój Boże! prawda. Że ja się téż odrazu nad tém nie zastanowiłam! Tak! to koniecznie trzeba na dole.
Pan Teodozy pocałował rękę przyszłéj dozgonnéj towarzyszki.
— Jaka pani dobra, panno Różo! — rzekł z wdzięcznością. Ja téż, choć już tak dobrze jak nająłem tamto mieszkanie, bo mi się bardzo podobało; będę szukał innego w oficynie! Może Bóg da, że się znajdzie takie, jakiego nam potrzeba!
Tak więc przychodziło do wzajemnych ustępstw pomiędzy tymi ludźmi, którzy przez tyle lat w niczém sobie ustępować nie potrzebowali, przynajmniéj w rzeczach trwalszego znaczenia, bo nie