głosu, wspomnienia te byłyby rozdmuchiwały zarzewie, które gasiłem. Myśl, że i ona trochę cierpi lub tęskni, byłaby mnie dręczyła i buntowała. Lecz nic mnie nie upoważniało do podobnych przypuszczeń.
Musiałbym być bardzo zarozumiałym, gdybym rozważając jéj postępowanie ze mną i z innymi zdołał dopatrzeć w niém jakąś na moją korzyść różnicę. Taż sama swoboda, ten sam urok odrębny, jednający jéj tylu czcicieli. Rozmawiała ze mną wprawdzie więcéj i chętniéj niż z tym lub owym, ale téż, bo bez zarozumiałości przyznać sobie mogłem, miałem więcéj do powiedzenia, niż ten lub ów z otaczającéj ją młodzieży.
W ciągu tego czasu raz tylko w dzień odwiedziłem dom kolegi, tłómacząc się uprzejmemu gospodarstwu, że nawał pracy nie pozwala mi korzystać wieczorami z ich gościnności. Mimo to w końcu karnawału otrzymałem od nich zaproszenie na wieczór tańcujący. Uświetnić nim miano imieniny saméj pani i małżonek jéj dał mi do zrozumienia, że gdybym w tym dniu grona życzliwych nie powiększył, znaczyłoby to, że się do nich zaliczać nie chcę. Na takie oświadczenie, cóż mi pozostawało, jak dobyć znowu frak i zażądać pomocy matki w zawiązaniu białego krawatu? Zresztą według mego mniemania, nie narażałem się na żadne niebezpieczeństwo. Byłem już jakby wyleczony, jedno spotkanie nie mogło
Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 241.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.