Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 260.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie wiesz pan co śpiewała ta pani?
— Pane'go romans „Desolatione”, opus 35 — objaśnił tenże z zadziwiającą dokładnością.
— Dziękuję. Bardzo mi się podoba; muszę go sobie zanotować.
Odczepiła srebrny ołóweczek, wiszący przy wachlarzu i zaczęła pisać na medalionie z kości słoniowéj, na którym, jak pan może uważałeś, są jeszcze ślady ołówka. Posługiwała się nim w ten sposób dosyć często.
— „Desolatione,” opus 35 — powtórzył meloman widząc ją kreślącą literę za literą bardzo powoli i jakby z namysłem.
Skinęła mu główką z uśmiechem, poczém przymocowała napowrót ołówek do wachlarza i z wielkiem zajęciem wsłuchiwała się daléj w różne kawatiny i romanse, jakich hojna śpiewaczka nie szczędziła poklaskującemu towarzystwu. Dla mnie jéj hojność była męczarnią, tém większą, że ta, która mi ją mogła jednem wejrzeniem osłodzić, nie rzuciła nawet okiem w moją stronę.
Nakoniec przebrzmiały ostatnie tony ostatniéj ballady, obie damy odeszły od fortepianu; ale i ona wstała także, odpowiadając coś żywo melomanowi.
W tém poruszeniu, wachlarz zsunął się z jéj kolan i upadł tuż przy mojém krześle. Schyliłem się, ale gdy podniósłszy chciałem go oddać, już jéj nie było... mignęła mi się tylko we drzwiach gabinetu, tak widocznie zajęta muzycznemi wy-