Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 323.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

likatnie dziecku w usteczka kauczukowy smoczek swemi grubemi palcami — czy tobie pan doktor czego na sen nie przepisał?
— O Jezu! — jęknęła kobieta — co mi miał przepisać? nic nie przepisał, ino kazał, żebym leżała cicho. Już mi widno niczego nie trzeba. O! Matko Najświętsza, zlituj się nad moją grzeszną duszą!
— Nie pletłabyś po próżnicy — odparł mąż trochę szorstko — pan doktor właśnie powiedział, że możesz być zdrowiusienka jak ryba. Ino trzeba, żebyś spała. Cóż, nie chce ci się spać?
— Nie.
— No, to teraz, ale wieczorem pewnikiem zaśniesz.
— A juźci, a dzwonek?
Antoni zaklął półgłosem i przystąpiwszy do dzwonka, wmurowanego w ścianę tuż nad łóżkiem, długo mu się przyglądał z głową pochyloną po części ciężkiemi myślami, a po części dlatego, że nizkość sufitu w tém miejscu nie byłaby mu się pozwoliła wyprostować.
Kobieta tymczasem patrzyła na dziecko, ciągnące chciwie mleko z flaszeczki.
— Biedny robak — szepnęła — gorzéj szczeniaka się chowa; ni go matka pokarmi, ni popiastuje, ni co. Oj! lepiéj mu się było nie rodzić. Co mu dobrego na świecie? Albo zamrze, albo go macocha będzie biła! O! mój Ty Jezu jedyny!