Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 339.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdarzyło się nawet, że dwóch spotkało się w ciasnem podwórzu, gdy jeden wjeżdżał, a drugi wyjeżdżał i wyminąć się nie mogli... Klęli więc na czém świat stoi... rewirowy wołał o porządek, powiększając wrzawę.
Goście tymczasem barwną i wesołą procesyją wstępowali na schody.
Damy wlokły swoje jedwabne ukwiecone treny po kwiatach dywanu, promienie gazowych płomyków łamały się w drogich kamieniach, zdobiących ich odkryte głowy, egzotyczne krzewy słały im wonie po drodze.
Serca pięknych pań biły nadzieją zabawy, zapowiadającéj się tak świetnie na samym wstępie, a każdéj prędzejby był przyszedł na myśl koniec świata niż to, że tuż pod temi schodami, dźwigającemi na sobie tyle zbytku i wesela, dwa najposępniejsze widma ludzkości: nędza i śmierć dławiły swoje ofiary.
A przecież tak było!
Zaraz z początku któryś ze stangretów przez nieuwagę uderzył silnie rękojeścią bicza w szybę drzwi stróżowéj izdebki, a ta pęknąwszy, upadła z trzaskiem na podłogę izdebki, rozbijając się w drobne kawałki.
Zimny prąd powietrza wionął ku łóżku. Rozbudzona raptem, chłodem i hałasem Scholastyka, zerwała się z poduszek, błędnemi oczyma potoczyła dokoła, krzyknęła okropnie, a wraz z tym krzykiem czerwony strumień krwi buchnął jéj