Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/71

Ta strona została uwierzytelniona.
—   67   —

lu, jaki nim szarpał, widmo Anny i wszystkie związane z nią wspomnienia, blademi się wydały.
Zrywał z przeszłością: to, co niegdyś wypełniało jego istotę, roztkliwiało ją i stroiło w szaty piękna — rzucał na dno niepamięci.
Nie objęty ideałami — wolny duch — gotował się w drogę boju — po prawdę żywota!...
Jakby na potwierdzenie tej myśli zerwał ze szyi ukryty skarb wspomnień, dołączył do innych pamiątek i rzucił razem na dno kufra.
W kilka godzin później, gdy zegar wybijał mistyczną godzinę północy, Romiński siadał w pociąg, udający się do Kalifornji.
W początku podróży, przymknąwszy oczy, nie myślał o niczem innem tylko o łoskocie lokomotywy i jej rozmachu. Pragnąłby pędzić tak dalej i dalej bez końca. Ale gdy w okna wagonu zajrzało ciepłe słońce, gdy podróżni, podziwiając cuda południowej natury — zaczęli robić głośne uwagi, wyjrzał też na świat Boży i Romiński. Jednakże piękno kaliforniejskiej przyrody nie zbudziło w nim podziwu, — nie potrafiło przemówić do tonącego w bólu człowieka. Ono świadczyło o życiu promieniejącem miłością,