Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/98

Ta strona została uwierzytelniona.
—   94   —

— Mój też już ośm miesięcy nie robi — ozwała się na to inna kobiecina. Jagusia chorowała, trzeba było na mleko, więc sprzedałam uniform za połowę co kosztował mężowi mojej ciotecznej, bo mu akurat pasował, a wpisał się też do krakusów; do nich bieda jeszcze nie zajrzała, on robi i domostwo mają swoje.
— Ktoby się tam tak zaraz z biedą wydawał wyrwał się jakiś inny rezolutny głos: — Jak trzeba to trzeba! Ja zastawiłam ślubną suknię a kazałam Marcinowi do parady się dołożyć i pospólnie z Towarzystwem maszerować.
— Głupi narodzie, ozwała się na to inna białogłowa: Po co te parady? — Czyż to nie grzech? Kapuścińska zastawiła suknie, żeby jej mąż szedł pieszo, a pasibrzuchy za jej pieniądze żeby w powozach paradowali.
— A wy taka mądra, a przyleźliście się paradzie przypatrzeć? — odcięła się Kapuścińska.
— Przyszłam zobaczyć, ile też jeszcze głupich jest na świecie.
— Toż Polacy jesteśmy, powinniśmy się przy takiej uroczystości pokazać, jak na Polaków przystoi — zagaiła mizerna kobietka aż z trzeciego rzędu stojących, — ale co prawda w tych czasach, to aż grzech wydawać na ta-