Strona:PL Helena Staś - Anioł miłosierdzia.pdf/8

Ta strona została uwierzytelniona.




Było to po południu w sobotę. Marcin Trąbaczak ustroił się w sztywną koszulę, stojący kołnierzyk, odświętne krótkie ubranie i ano wyglądał kiejby pan dziedzic z Olszowej Wólki. A chciał też Marcin wyglądać z pańska, by pokazać jak to Ameryka ludzi rychtuje.
Dzisiaj przyjedzie ze starego kraju jego kobieta, jego ukochana Jaga i to dzieciątko Marysia, które w kołysce jeszcze zostawił.
Dwa roki się nie widzieli, mustrował się więc Marcin na wszystkie strony jakby to najlepiej się pokazać. Rzucił raz jeszcze dumne spojrzenie w lusterko, uśmiechnął się i szepnął: “Pozna mnie, czy nie?” Potem przedstawił sobie jak on to z pańska będzie wyglądał przy niej mizerocie w chuścinie i fartuchu. Naraz myśl jakaś go uderzyła, bo otworzył raz jeszcze kuferek, przeliczył odłożone pieniądze i odezwał się półgłosem: “Zbędzie jeszcze kilka dolarów na fajną suknię i kape-