Strona:PL Helena Staś - Marzenie czy rzeczywistość.pdf/14

Ta strona została uwierzytelniona.
— 8 —

Ręce opadły starym; twarze ich pobladły. Siedzieli chwilę nieruchomo w milczeniu, a potem prawie jednocześnie podnieśli oczy na córkę, pytając, dlaczego tak z nich żartuje?
— Nie żartuję — odpowiedziała — i uprzedziłam was, że miłość moją potępicie.
— Ależ córko — ozwał się ojciec — jak można kochać wroga! Wołkow jest Rosyanem! Rosyan, to wróg naszego kraju, wróg naszego języka, wróg naszego wyznania!
— To są stare przesądy — rzekła z jakąś mocą Wanda — czy dlatego, że pradziadowie bili się z Niemcami i z Rosyą, to i my musimy koniecznie iść za ich przykładem i czubić się również? Młode pokolenie ma inne zapatrywania i do innych dąży celów!
— Więc ty bez żadnych skrupułów związałabyś życie swoje z wrogiem kraju? — wtrąciła matka.
— Jedyny skrupuł — ciągnęła już śmielej Wanda, — to wasze niezadowolenie, poza tem czułabym się szczęśliwą, gdybym mogła stargać więzy starych przesądów i poślubić Wołkowa, bez względu, jakiej by był narodowości lub religii.
— Więc wyemancypowałaś się aż tak, że uczucie religijne i narodowe w tobie zagasło? — rzucił gorzko ojciec.
— Nie uznaję uczuć narodowych ani religijnych. Nie jeden naród i wyznanie, lecz cała ludzkość powinna być naszem hasłem — i do zjednoczenia jej powinniśmy dążyć.